Dotyczy zbędnego wydawania pieniędzy mieszkańców osiedli

Z  odpowiedzi na moje pismo z dnia 11.05.2004 r. dowiedziałem się, że koszenie jest jedynym z prawidłowych zabiegów pielęgnacyjnych w utrzymaniu terenów zielonych na Osiedlach i zapewnia prawidłowy ciągły wzrost trawników bez konieczności przeprowadzania zabiegów renowacyjnych na przestrzeni wielu lat”. Czy tereny zielone są np. ładniejsze od – powiedzmy - terenów ukwieconych. Skąd się wzięła u Pana taka dziwaczna hierarchia piękności, że Pan uparcie trzyma się kosztownej w utrzymaniu i monotonnej zieleni?

Dalej przeczytamy, że „Stworzenie tzw. łąki kwiatowej typu angielskiego jest bardzo piękne i kosztowne”.

A powyższe zdanie dowodzi, jak usilnie próbuje się stosować wykręt typu: „brak pieniędzy” w sytuacjach, gdy urzędnikom jakaś propozycja nie pasuje; posuwają się nawet do kłamstw, a to jest drugi taki przypadek i to identyczny jaki uzyskałem w odpowiedzi na moje pisma w sprawie terenów „zielonych”. Tak, posuwają się do kłamstw, bo ja przecież nigdy nie pisałem i nie piszę o sztucznych "łąkach kwiatowych", lecz o naturalnych, które to np. można oglądać przy pasach drogowych w mieście i poza nim wówczas, gdy koszenie ich jest opóźnione. To jest również i przykład odpowiedzi nie na temat, a za to w szkołach wlepiają uczniom kiepskie oceny.

Jeszcze, jeśli chodzi o ten nagminny wykręt w rodzaju „ braku pieniędzy”, to, patrząc z innej strony, można domyśleć się jak źle gospodaruje się społecznymi pieniędzmi. No bo np. po co i komu są potrzebne – łącznie z wymienionymi - takie prace jak grabienie liści w parku, pogłębianie cieków wodnych i koszenie roślin nad nimi i to z gniazdami ptaków (oczywiście z jajami i pisklętami). Czy to nie jest aby wymyślanie inwestycji? Czy tu też chodzi o prace zlecane kolesiom?

Zdjęcia takich dzikich i ukwieconych pasów "zieleni" można obejrzeć w czasopiśmie przyrodniczym takim jak np. "Ekoświat i "Parki Narodowe”. A w spółdzielni ( i nie tylko) te piękności nazywane są "chwastami". Dowodem na to jest ten oto cytat wyjęty z Pana pisma: „Niesystematyczne strzyżenie trawników spowoduje kwitnienie i wysiew nasion chwastów” (...). Czy wie Pan co to znaczy wyraz "chwast" i kiedy go można używać? Mnie uczono, że wówczas, gdy dzika roślina uszczupla dochody człowieka - jest to pojęcie ekonomiczne. A tu jest odwrotnie: niekoszenie tych dzikich roślin może sprzyjać mieszkańcom osiedla, ponieważ np. ich czynsze mogą przez to być mniejsze, o czym i o wielu innych zaletach napisałem w swoim piśmie. Tylko nie wiem, czy to będzie sprzyjało Panu, skoro dzikie rośliny nazywa Pan „chwastami” i zleca ich koszenie. Należało by się tej sprawie dokładnie przyjrzeć. Czy wie Pan, że byliny nękane koszeniem, które to im nie sprzyja, bronią się przed zniszczeniem wytwarzając odrosty korzeniowe? Czy wie Pan, że trawy, które to bardzo dobrze znoszą koszenie, bardzo źle rosną na glebie piaszczystej, a inne byliny z korzeniami palowymi - dobrze i nie reagują na susze tak jak te pierwsze? Czy wie Pan, że cenne siedliska przyrodnicze (Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 14 sierpnia 2001 roku) - łąki położone na torfowiskach niskich są również niszczone przez pielęgnujących trawniki? Proszę zobaczyć jak zostały zniszczone te łąki  np. za os. „Leśna Dolina”, ile tam jest dołów po wybranej ziemi torfowej. Widziałem nawet kilka razy koparkę ładującą ziemię torfową na duży samochód ciężarowy. Czy wie Pan, że przesuszone torfy znajdujące się przy dołach palą się bardzo dobrze w lecie nawet przy kilkudniowej przerwie w opadach deszczu? Ja do takiego pożaru tam właśnie sprowadzałem straż pożarną. I to przede wszystkim dzieje się z powodu nielogicznego i usilnego trwania przy sztucznie utrzymywanych trawnikach nawet tam, gdzie gleba jest uboga i inne byliny kwiatowe dobrze rosną bez ingerencji człowieka.

Cieszy mnie, że sa i takie spółdzielnie mieszkaniowe w Białymstoku, które zdecydowanie rzadziej koszą trawniki niż SM "Słoneczny Stok" Np. Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa pozwoliła przekwitnąć Mniszkom lekarskim i rozpoczęła koszenie na początku czerwca, kiedy ta pierwsza kosiła po raz trzeci.

Tym nieuzasadnionym koszeniom sprzeciwia się np. "Przyroda Polska", co potwierdza ten oto cytat: Niebagatelne znaczeni ma też sam sposób pielęgnowania tych terenów. Wskazówek co do tego udziela sama przyroda - przeważnie jednak, niestety, bezskutecznie. Jeżeli, dla przykładu, na trawnikach rokrocznie wyrasta mniszek lekarski ( dmuchawce) i inne "chwasty" - pomimo uporczywego ich tępienia herbicydami ( co powoduje masowe ginięcie ptaków zatrutych zatrutymi owadami) oznacza to, że w tych miejscach właśnie te "chwasty" są najbardziej potrzebne środowisku...bardziej niż mieszanka traw, przewidziane stosownym paragrafem.

Przykłady tego typu, nawet drastyczniejsze, można by mnożyć. Sytuacja jest o tyle niezrozumiała, że przecież korzystne rozwiązania wymagają przeważnie zmniejszenia nakładów. Niestety, wymagają także zmiany utartego sposobu myślenia. Natury nie można ulepszyć. Człowiek istnieje miliony lat, przyroda - miliardy. Ma więc nieporównywalnie większe doświadczenie." (biolog, prof. Wojciech Czechowski - Przyroda Polska luty 1979 r. )

Te zacytowane zdania były zamieszczone ćwierć wieku temu, czyli wówczas już pisano o niepotrzebnej ingerencji człowieka w przyrodę miast. A teraz powinno być realizowane (przynajmniej to co proponuje autor),  ponieważ  obowiązuje zasada ekorozwoju.         

A te kolejne zdanie, które znalazło się w służbowym piśmie ma poważne błędy rzeczowe.

Cytuję: Administracje ze swej strony starają się upiększać tereny zielone poprzez wysadzanie kwiatów, które dodają znacznego uroku i sprzyjają środowisku naturalnemu. Od kiedy to Panie prezesie sadzi się kwiaty? Ja wiem, że posadzony kwiat na pewno nie wyrośnie, natomiast roślina – tak, bo tak mnie uczono w szkole podstawowej i tam na lekcjach biologii nie nazywano roślin ozdobnych kwiatami. Po co więc tego uczono? Sic!!! Ciekawi mnie na czym polega sprzyjanie środowisku naturalnemu "kwiatów" sadzonych, a innych - nie?

Niewiedza nie sprzyja środowisku przyrodniczemu. Nieprawdaż?

Zastanawiam się, dlaczego to Pan nie ustosunkował się do szeregu zalet dzikich łączek, które to wymieniłem w swoim piśmie, i do tego, że nie istnieje nakaz prawny koszenia terenów "zielonych", tam gdzie wyrastające na nich byliny nie kolidują z bezpieczeństwem na drogach ( pasy wysokich bylin oddalone od skrzyżowań i łuków)?

Dodam jeszcze, że redakcji Kuriera Porannego docierają głosy sprzeciwu przed niepotrzebnym koszeniem trawników. Proszę zatelefonować tam i przekonać się o tym.

Na zakończenie pragnę stwierdzić, że nienawiść do dzikich roślin występuje przede wszystkim u tych, którzy ich nie znają, i to nawet z nazwy, tych samożywnych organizmów, nie potrafią wymienić poprawnie, nawet w służbowym piśmie, ani jednego gatunku (np. dyrektor ZD UM w Białymstoku, który też ochoczo niszczy samoistne rośliny nawet tam, gdzie jest to naprawdę zbędne), kiedy obecnie można posłużyć się Internetem. A z wiedzy zdobytej w szkole podstawowej nic nie pozostało?

Proponuję więc Panu taką "odtrutkę" jak podręcznik biologii ze szkoły podstawowej, lub obowiązujący kiedyś - "Poznaj sto roślin", a ponadto wycieczkę na chyba nigdy nieskoszoną i ukwieconą łąkę os. „Zielone Wzgórza” położoną między ulicą Zielonogórską i ul. Ks. Jerzego Popiełuszki.  Zachęcam również do popatrzenia na ukwieconą łączkę znajdującą się opodal, koło plebanii i  porównanie jej z wystrzyżonymi na łyso tzw. „zieleńcami". Mam nadzieję, że to wpłynie na zmianę podejścia Pana do dzikiej przyrody na korzystne dla niej i dla mieszkańców osiedli zrzeszonych w tej spółdzielni.

Z poważaniem

zwieros@op.pl

Koszenie piachu, w czasie długotrwałej suszy, zamiast trawy

Do strony głównej