Mały wikłacz

Do gołębi miejskich karmionych na przystanku komunikacji miejskiej przylatują małe, szaro-brunatne ptaki i skacząc zbierają rozsypany pokarm. Gdy uważnie przyjrzymy się tym skrzydlatym zwierzątkom to okaże się, że nie wszystkie osobniki mają jednakowe upierzenie: te z ciemniejszymi główkami - to samce, a z szarymi - samice. Natomiast u podobnych do nich wróbli mazurków nie ma dymorfizmu płciowego; są od nich trochę mniejsze.

To są nasi krajowi przedstawiciele licznej rodziny wikłaczy - wróble domowe. Ptaki te pochodzą z południowej Europy i tam mają wielu swoich pobratymców zgrupowanych w liczne gatunki.  Wróbel należy do ptaków silnie związanych z człowiekiem; osiedla się w zabudowaniach wiejskich i miejskich. Tam i w okolicy znajduje pożywienie, zakłada gniazda; chroni się przed silnymi mrozami w budynkach inwentarskich, kominach, kanałach wentylacyjnych.

Zwierzę to żywi się nasionami i drobnymi bezkręgowcami (przeważnie owadami i ich larwami), które zbiera z ziemi, liści i chwyta w powietrzu; zimą zaspokaja łaknienie tylko nasionami i odpadkami z naszych stołów; jest częstym gościem w karmniku. Tam będziemy mogli podejrzeć go jak umiejętnie wyłuszcza z okryw ziarna owsa i nasiona słonecznika bez pomocy palców, tak jak jego krewniacy – łuszczaki. 

Wróbel domowy buduje gniazda w dziuplach, zakamarkach, wnękach, pod zadaszeniem; gdy nie znajdzie innego miejsca - wije je w gąszczu drzewa, nadając kształt kuli z otworem z boku, tak jak to robią inne wikłacze. Jeden miot liczy 5 piskląt; żywią je obojga rodzice. Wróbel lęgnie się trzy razy w roku.

 Nasz bohater potrafi bezbłędnie odnaleźć miejsce, gdzie można zdobyć pożywienie, schronić się przed krogulcem (ptak drapieżny); zauważa każdą zmianę w swoim biotopie i po niedługim czasie oswaja się nawet ze strachem, tak że nieraz w jego rękawie zakłada gniazdo.

Wróble chętnie przyjmują do swego stada inne gatunki ptaków o zbliżonej wielkości. W lecie widziałem latającą z nimi po mieście małą, niebiesko-zieloną papużkę falistą, która uciekła z klatki.

Wytrwałość w locie nie jest najlepszą stroną tej małej istoty - nie może długo utrzymać się w powietrzu. Wykorzystali to Chińczycy podejmując walkę z tym ptakiem. „Zdyscyplinowani” mieszkańcy miast i wsi o jednej godzinie uderzyli zgodnie w bębny, grzechotki i inne przedmioty, by stworzyć jak największy hałas. Wystraszone ptaki wzbijały się wysoko i wycięczone spadały na ziemię. Martwych ptaków było tyle, że wywożono je ciężarówkami załadowanymi po brzegi.

 Nasi ornitolodzy objęli wróbla domowego ochroną, ponieważ populacja tego gatunku powoli maleje i jest sprzymierzeńcem człowieka w walce ze szkodnikami roślin uprawnych.

                                                                                     

Zwieros

zwieros@op.pl