W górach
 

Radość na przemian
Z grozą na twarzy.
Bo kto na górę
Wejść się odważy,

Na górę, która
 Jest stroma, śliska?
Wystarczy spojrzeć
Na te urwiska,
Już groza w oczach
Jak piorun błyska.

Ze stromych zboczy,
Z języków śniegu
Wypływa woda
I szumi w biegu;

Spada z łoskotem
Na twarde skały
I między nimi
Żłobi kanały.

Gdy na dół z góry
Spada z urwiska,
Pieni się wtedy
i wkoło pryska,

I dalej płynie
Ciemna, zmącona,
Groźna i dzika,
Rwąca, szalona.

Choć groza z pięknem
Idą tu w parze,
Ja do gór tęsknię,
Ja o nich marzę.
 

krispa@go2.pl

 

 Karkonosze  1994 r.