Remiz - sprzymierzeniec pałki szerokolistnej
Piękny wiosenny poranek. Czerwona tarcza słońca powoli podnosi się nad
horyzontem i rzuca pierwsze promienie na łan suchych ubiegłorocznych trzcin i
pałek wodnych (potoczna nazwa pałki szerokolistnej). Uaktywniają się ptaki i z
różnych miejsc moczarów płyną coraz częściej miłe, fletowe głosy - śpiewy
godowe; inne niestrudzenie wyszukują pożywienie lub znoszą materiały i budują
gniazda. Od strony bagien pokrytych pasem pałki szerokolistnej rozpływają się
ciche dźwięki - przeciągłe „siii” zmieszane z szumem szuwarów kołysanych lekkim
podmuchem wiatru. Przeglądając przy pomocy lornetki zbiorowisko suchych roślin z
rozpadającymi się brunatnymi kolbami, spostrzegam na jednej z nich małego ptaka,
dorównującego rozmiarami sikorze modrej, ale skromniej upierzonego: ma szarą
główkę z czarnym paskiem przechodzącym przez oko, brązowe plecy, szare skrzydła
i ogon z wyraźnymi brunatnymi paskami ułożonymi równolegle do lotek i sterówek.
Zwierzątko przyczepiwszy się do kolby wyskubuje puch z nasionami, z którego
część rzucona na wiatr rozprzestrzenia się po okolicy; napełniwszy dziobek
miękkim materiałem odlatuje. Po pewnym czasie wraca ponownie, i tak wiele razy,
i zawsze leci w tym samym kierunku, gubiąc nasiona odrywające się z puchu -
rozprzestrzenia roślinę, bo z nasion, które upadną na mokradła wyrosną nowe
pałki szerokolistne.
Obserwowany ptak, to remiz (Remiz pendulinus) noszący materiał na gniazdo.
Postanowiłem odnaleźć budowane gniazdo. Idę w stronę, w którą ciągle oddalał się
z puchem pałki szerokolistnej i uważnie, oczyma uzbrojonymi w lornetkę, przeglądam
korony wierzb pokrywających się świeżą zielenią, pochylających się nad
meandrującym strumykiem, w których znikał remiz. I wreszcie moje poszukiwania
zostają uwieńczone sukcesem - odnajduję zawieszony na zwisającej gałązce wierzby
nad potokiem, na wysokości kilku metrów, mały worek, do którego uczepiony ptak
wbudowuje w szkielet, wykonany z włókien roślinnych, kolejne porcje materiału.
Nieraz ptaki zmieniały kierunek lotu i naprowadziły mnie na ubiegłoroczne
gniazdo, zawieszone na pobliskiej olszy, z którego również pobierały materiał do
budowy nowego. Budowa trwała prawie dwa tygodnie.
Gniazdo miało kształt woreczka o długości około 20-tu cm z zadaszeniem. Do
wnętrza prowadziła długa rurka umocowana skośnie względem gniazda i, skierowana w
dół, by deszcz nie dostał się do środka i by jego mieszkańców - dorosłych i
młodych ptaków - nie spostrzegł latający drapieżnik.
Kilka dni potem spostrzegłem innego remiza zbierającego materiał na gniazdo,
które również było zawieszone na wiotkiej gałązce wierzby, ale nad oczkiem
wodnym uniemożliwiającym zbliżenie się do niego. Był to końcowy etap budowy.
Po kilkunastu dniach remizy ponownie stały się aktywne, bo wylęgły się pisklęta
i nastał czas karmienia swoich pociech. Tym razem nic nie widziałem - nie jak
wówczas gdy obserwowałem budowę gniazda - bo ptaki z porcjami pokarmu szybko
wślizgiwały się przez długą rurkę do środka precyzyjnej budowli, i dalej
wszystko działo się wewnątrz.
Remiz to jest nasz jedyny krajowy ptak, który buduje tak misterne gniazda, w
niczym nie przypominające gniazd innych ptaków naszej krajowej ornitofauny.
Przecież nikt go nie uczył tej sztuki, bo po niespełna roku życia, na wiosnę
wykonuje po raz pierwszy to precyzyjne i kunsztowne dzieło!? Nie sposób nam to
pojąć. Słowo instynkt nie wyjaśnia nam tego do końca. Jest to niewątpliwie jeden
z przykładów niezgłębionych tajemnic przyrody ożywionej.
W ciągu roku remiz
wyprowadza dwa lęgi, ale zwykle buduje więcej gniazd. Młode karmi drobnymi
bezkręgowcami. Pisklęta szybko rosną. Gdy tylko nauczą się same zdobywania
pokarmu, opuszczają rodziców.
Na początku lipca nad moczarami przelatuje stadko młodych remizów (pięć ptaków)
i ląduje na kolbach - kwiatostanach pałki szerokolistnej, na wierzchołkowej ich
części pokrytej pylnikami wysypującymi żółty pyłek i żywi się
prawdopodobnie owadami i szybko odlatuje, być może dlatego, że płoszy je, roznoszący się jak kurz, bardzo drobny
pyłek; przelatują z pyłkiem na piórach na następne kwiaty i przy okazji
zapylają je.
Na wiosnę następnego roku puszyste kolby pałki szerokolistnej dostarczą remizom
doskonałego materiału do precyzyjnie wykonywanych budowli, które wprawią
człowieka w podziw. A inne rośliny tego gatunku, również dzięki remizom,
zasiedlając kolejne bagna i moczary; w lecie obdarzą ich młode ptaki
wartościowym pokarmem - owadami przylatującymi do kwiatów.
Po kilku latach, kiedy wróciłem do biotopu lęgowego remiza, to zobaczyłem łan
pałki szerokolistnej z brunatnymi kolbami wyrastającej z obrzeży oczka wodnego,
nad którym kiedyś zwisało, uczepione do gałązki wierzby, gniazdo naszego
bohatera.