Poprawianie natury osiedlowych skwerków

    Z osiedli miast od wiosny do jesieni, a nawet i dłużej, rozlegają się donośne hałasy pochodzące od silników spalinowych. To czas walki z dzika przyrodą, z przyrodą, która chce zagospodarować tereny nieużytkowane, tzw. „zielone”. Przy pomocy warczących kosiarek ścina się wszystkie rośliny na „trawnikach”, łącznie z kwitnącymi, czyli z tymi, które radują oczy mieszkańców. Ale tu nie ma komu rozczulać się nad pięknem – ma być koszone wszystko do wysokości kilku centymetrów i basta. Krzewy też są ścinane, tyle że do wysokości jednego metra i wyżej i też równo tam gdzie zaprojektowano „żywopłot”. Tak, zaprojektowano, bo tu niemal wszystko się projektuje, chyba łącznie z obcinaniem dolnych gałęzi drzew i zamianę krzewów na drzewa, czyli wbrew ich naturze. Z tych ostatnich, na osiedlu, na którym mieszkam, rosły oliwniki pospolite i rokitniki zwyczajne. Gdy podrosły do kilku metrów, przyszła  pora, by im wyciąć wszystkie pnie, prócz jednego, i zjawił się pan z warczącą piłą mechaniczną i usunął "niepotrzebną" nadwyżkę. I zamiast „niewygodnych” krzewów mamy drzewa. Są niewygodne, ale  - wydaje mi się - tylko dla koszących trawniki, bo - prawdopodobnie - kosa poszła w zapomnienie.  Ale to nie czyni te krzewy drzewami do końca ich życia; te „zabiegi pielęgnacyjne” trzeba powtarzać, bo wytwarzają się nowe pnie i roślina przybiera z powrotem właściwy sobie wygląd. W lecie, w czasie upałów pożądane ze wszech miar trawy usychają. Dlaczego tak się dzieje? Otóż, rośliny te mają system korzeniowy wiązkowy i płytko zagłębiony w glebie. Skoro tak, to korzenie dużych ubytków wody w czasie suszy przez zranione  rośliny  nie są w stanie uzupełnić i byliny te szybko usychają, natomiast niechciane rośliny dwuliścienne z korzeniami palowymi zakwitają, o ile zdążą, przed kolejnym koszeniem,  których to "zabiegów" może być około dziesięciu w roku w okresie wegetacyjnym. Tak, tyle razy koszą na osiedlu, na którym mieszkam. W tym roku koło mego bloku koszono nawet pod koniec września w czasie trwającej ponad miesiąc suszy. Miałem wrażenie, że tym razem kosiarka jest wykorzystywana do równania piaszczystego gruntu, bo za nią, niby mgła za samolotem z napędem odrzutowym, ciągnęły się smugi drobin piasku ( kurzu), co utrwaliłem na zdjęciu. Tumany kurzu opadały, między innymi, na karoseriach samochodów parkowanych opodal, co zawsze wywołuje niechęć posiadaczy tych pojazdów do takich "zabiegów pielęgnacyjnych" prowadzonych na terenach "zielonych" przez spółdzielnie mieszkaniowe.   

Na sąsiednim osiedlu ubiegłej jesieni wycięto ponad dwadzieścia drzew w lesie przylegającym do osiedla i o kilka metrów przesunięto linie tego ekosystemu, prawdopodobnie dlatego, że te drzewa odcinały dopływ światła do okien, a inne stare - stanowiły zagrożenie dla mieszkańców i ich samochodów. Ale – wydaje mi się – że poczynaniami władz osiedla kierowało nie tylko to; prawdopodobnie niechęć do wszystkiego co dzikie, samoistne, powstało zgodnie z planami Stwórcy. Dowodem tego jest posadzenie w miejscu po wyciętych drzewach, innych - i usuwanie wyrastających odrostów z pni tych wyciętych.    Więc, w jakim celu to robią administracje osiedli? Czy robią to w trosce o mieszkańców, by ich otoczenie ładnie wyglądało. Zapewne otrzymamy odpowiedź to potwierdzającą, bo jakże inaczej można powiedzieć, kiedy za te wszystkie "pomysły" płacą mieszkańcy osiedli i za donośny hałas silników spalinowych – również.

Wobec powyższego, pragnę podpowiedzieć władzom spółdzielni mieszkaniowych, że mieszkańcy osiedli nie chcą płacić za donośne hałasy i spaliny pochodzące z silników spalinowych, silników napędzających kosiarki i piły służące do poprawiania dzieł Stwórcy, kiedy te prace pielęgnacyjne można ograniczyć do jednego koszenia w roku z zastosowaniem ręcznych narzędzi, tak jak to robią np. w Biebrzańskim Parku Narodowym i to na o wiele większych powierzchniach i w zdecydowanie trudniejszych warunkach. Proponuje też, by te zabiegi pielęgnacyjne  były wykonywane po przekwitnięciu roślin.  Koszty tych prac, tam gdzie to naprawdę będzie "konieczne" co roku, nie będą większe i nie będzie hałasu i spalin i więcej pieniędzy pozostanie u mieszkańców osiedli płacących i tak bardzo duże czynsze. 

Autor witryny

zwieros@op.pl