Fizyka
– to też przyroda, z którą spotykamy się na co dzień i
której podstawy należy znać.
„Gazeta Prawna” (29 grudnia 2003):
Od
początku nowego roku w domowych gniazdkach elektrycznych powinien płynąć prąd o
standardach unijnych - napięcie znamionowe wzrośnie do 230 volt.
Nieprawda, bo prąd płynie
przez przewodnik, a nie przez gniazdka i „standardy” ( a może wielkości) jego
zależą od obciążenia ( rezystancji) i napięcia.
Np. białoruski prąd przemienny
niczym nie różni się od - niemieckiego.
Zmiana napięcia nie oznacza jednak, że
wzrosną rachunki za energię.
Bzdura,
bo rachunki wzrosną przy stosowaniu starych odbiorników przystosowanych na
napięcie 220 V (np. pralek, lodówek, różnorodnych grzejników), co wynika ze
wzoru na energię elektryczną, wzoru znanego uczniom gimnazjum z lekcji fizyki.
A jest to taki wzór:
E = (U2/R) t ( U –
napięcie; R – opór elektryczny; t – czas). Z niego wynika, że energia
elektryczna jest wprost proporcjonalna do kwadratu napięcia. Jeśli
napięcie w naszym przypadku wzrośnie w przybliżeniu 1,045 razy (230 /
220) to pobór energii wzrośnie w przybliżeniu 1,0452 razy,
czyli w przybliżeniu 1,09 razy, co oznacza 9% przyrostu energii [ (
1,09-1,00)*100].
Lepsze parametry świetlne pozwolą
bowiem na stosowanie żarówek o
niższej mocy, np. zamiast 75 W - tylko 60 W.
Jakie parametry
świetlne? Chyba chodzi autorowi o cechę charakterystyczną dla każdego
źródła światła, czyli wielkość strumienia świetlnego, wielkość wyrażoną w
lumenach. A ona zależy również i od napięcia, do którego żarówka jest
podłączona. Zależność ta jest wprost proporcjonalna. Po podłączeniu
żarówki ze starych zapasów jej strumień świetlny (jasność świecenia)
wzrośnie, a z tym i zużycie energii, bo i tu energia świetlna jest wprost
proporcjonalna do energii elektrycznej. Zawsze zastąpienie żarówki o wyższej
mocy na inną o niższej – spowoduje to, że w mieszkaniu będzie ciemniej. Do
takiego wniosku można dojść nawet po przeczytaniu napisów istniejących na
opakowaniach żarówek. To również wiedza z gimnazjum. Ale tu wystarczy
jedynie logiczne myślenie. Tego chyba autora też nie nauczono. Szkoda.
Żadnych zmian nie powinniśmy odczuć w
pracy
komputerów, telewizorów oraz innego sprzętu elektronicznego.
Ale odczują to urządzenia bez
stabilizatorów napięcia ( np. prodiże, piekarniki elektryczne, suszarki, piecyki
i wiele innych), ponieważ popłynie przez nie prąd o większym natężeniu,
czyli krócej będą służyły, co zmusi nas do wcześniejszego ponownego wydatku.
Zwiększona moc urządzeń grzejnych
natomiast skróci ich czas pracy, co może doprowadzić do zmniejszenia zużycia
energii.
Tak, skróci ich czas pracy na
zawsze ( trzeba będzie wyrzucić je do śmietnika) i pobór energii będzie równy
zero. Sic!
Prze urządzenie grzejne (
piecyk elektryczny, prodiż, suszarkę i wiele innych), które podłączymy pod
wyższe napięcie, popłynie większy prąd, co wynika z prawa Ohma, którego to prawa też uczą w
gimnazjum ( kiedyś w szkole podstawowej), wyrażonego tym oto wzorem:
I = U / R.
Jeśli, w naszym przypadku
napięcie, do którego podłączymy grzejnik, wzrośnie w
przybliżeniu 1,045 razy ( 230 / 220), to i tyle razy wzrośnie natężenie
prądu płynącego przez ten odbiornik. A zużycie energii wzrośnie 1,0452,
co widać z tego oto wzoru na energię elektryczną: E = I2Rt ( I –
natężenie prądu; R – opór elektryczny t –czas).
Oj, jak duże
zaległości z fizyki szkoły podstawowej ma autor powyższego artykułu
zamieszczonego w "Gazecie Prawnej".
Czy jest sens odsłaniać braki podstaw wiedzy z zakresu przyrody nieożywionej (jednej z dzieł najdoskonalszych) i to z najniższego szczebla edukacji? Autor powinien pisać o tym, o czym ma jakieś pojęcie, jak np. o dziełach rąk i umysłu ludzkiego - o prawie, o polityce, o obejrzanym filmie fabularnym , bo to nie jest wiedza ścisła i nie każdy błąd rzeczowy można udowodnić nawet doświadczalnie, co prawie zawsze da się zrobić w przypadku nauk przyrodniczych, a więc ścisłych. A takie pisanie jak te, nie dosyć tego, że świadczy o braku podstawowej wiedzy z fizyki, to jeszcze ośmiesza autora i popiera decyzję, która w rzeczywistości powoduje wzrost zużycia energii przez wszystkie odbiorniki przystosowane do pracy pod niższym napięciem, a ponadto przyczyni się zdecydowanie do powiększenia się hałd tych szybciej przepalających się odbiorników energii elektrycznej i bezpieczników, bo przez nie popłynie prąd o większym natężeniu. Zwiększone zużycie energii spowoduje zwiększoną emisję spalin do atmosfery i jej zanieczyszczenie. Na tym wszystkim ucierpi nasze środowisko, bo to również i przeczy zasadzie zrównoważonego rozwoju (ekorozwoju), a do przestrzegania tego prawa zachęcają inni, tylko dlaczego „Gazeta Prawna” postępuje inaczej. Zastanawiam się, czy robi to naprawdę nieświadomie. Na pokazywaniu zalet, których rzeczywiście nie ma dla odbiorców energii elektrycznej, zależy przede wszystkim dla zakładów energetycznych, ponieważ one zarobią na zwiększonej sprzedaży energii elektrycznej, a także i dla producentów odbiorników energii elektrycznej, ponieważ zwiększy się zapotrzebowanie na odbiorniki prądu, ponieważ te stare przystosowane do pracy pod niższym napięciem, będą zdecydowanie krócej służyły. Domniemywam, że podmioty gospodarcze, które zarobią na podwyższeniu napięcia elektrycznego w sieci, do poparcia dla nich korzystnej decyzji wykorzystały „Gazetę Prawną”, która - ich zdaniem - może mieć niewielkie pojęcie o elektryczności. I potwierdziło się - „Gazeta Prawna” zamieściła taki tekst jaki im odpowiadał, czyli reklamę nafaszerowaną bzdurami. Nie myślę, że to „Gazeta Prawna”, która stoi na straży prawa, robiła to świadomie za pieniądze ze szkodą dla ludzi i środowiska naturalnego.
Na zakończenie pragnę
zaproponować redakcji „Gazety Prawnej”, aby w przypadkach, gdy nie jest pewna
swojej wiedzy, korzystała z powszechnie dostępnego Internetu, bo
zamieszczanie rażących błędów rzeczowych z wiedzy zdobytej w szkole podstawowej
godzi w autorytet każdej redakcji.
Ps. Prąd pobierany z sieci energetycznej jest prądem przemiennym, ale ja celowo posłużyłem się wzorami stosowanymi przy prądzie stałym, ponieważ – po pierwsze – zależności, które wyżej wykazałem, są identyczne jak przy prądzie przemiennym i – po drugie – wzory są krótsze i powinny być znane tym, którzy mają podstawowe wykształcenie, czyli - każdemu.