Myśliwi z woj. Małopolskiego pragną zabijać
lisy i przy pomocy pułapek.
Podjąć walkę z plagą urzędników i myśliwych,
a nie z lisami.
"W naturalnych układach przyrodniczych funkcjonują
„mechanizmy zabezpieczające” utrzymujące równowagę między drapieżnikami a ich
ofiarami. Układ drapieżnik – ofiara znajduje się, jak wiadomo w stanie
równowagi dynamicznej: drapieżniki ograniczają liczebność ofiar, a ofiary –
przez swoją liczebność czy dostępność - regulują liczebność drapieżników. Nigdy
nie dochodzi zatem do całkowitego wytępienia przez
drapieżniki ofiar, gdyż wcześniej działa mechanizm ograniczający liczebność
drapieżników." ( prof. Andrzej Bereszyński - „Wilk w Polsce i jego ochrona”).
„Fałszywe są twierdzenia, że przyroda nie jest zdolna do
samoregulacji i człowiek musi doprowadzić ją do stanu równowagi, którą sam
kiedyś zakłócił” (Z książki „
Obserwujemy motyle” napisanej przez biologa dr Josefa
Reichholfa, przetłumaczonej przez biologa prof.
Jarosława Buszko z Uniwersytetu Toruńskiego)
Tego
myśliwi i Wydział Środowiska i Rolnictwa Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego nie wiedzą, bo skądże mają wiedzieć, skoro biologia w szkole
podstawowej nie była ich mocna stroną.
I efekt jest taki: zgodnie z tym co
napisano w „Gazecie Wyborczej”, w artykule zatytułowanym „Urzędnicy
chcą walczyć z plagą lisów
tenże
Wydział na wniosek myśliwych domaga się od Ministerstwa Środowiska wydania
pozwolenia na odławianie lisów, czyli zaostrzenia z nimi walki
przy pomocy pułapek. Odławianie
to bardzo eufemistyczne określenie, ponieważ tak naprawdę będzie to mordowanie
tych bardzo pożytecznych ssaków, pożytecznych, gdyż ich głównym pokarmem są gryzonie
wyrządzające szkody rolnikom. Zauważono, że te drapiezniki
rozmnożyły się nadmiernie, ponieważ ich ofiary ( głównie gryzonie) rozmnożyły się
również. I tak powinno być, ponieważ baza pokarmowa jest głównym czynnikiem decydującym
o liczebności zwierząt.
Wcześniej
przyczyną nadmiernego rozmnożenia się lisów było stosowanie szczepionek
przeciwko wściekliźnie. Ale przyroda potrafi zaleczyć wszystkie rany zadane jej
przez człowieka, o ile on nie będzie dalej ingerować: wszystko wróci do normy –
ustali się dynamiczna równowaga ekologiczna i nigdy nie dojdzie do zjedzenia
przez lisy wszystkich ofiar. Nie bójcie się o to. Ale najgorsze jest tu to, że
ta niewiedza połączona jest z chęcią rozkoszowania się zabijaniem tych ssaków,
co jest niegodne Homo sapiens.
Krzysztof Pawłowski