Życie wieczne  nie tylko dla ludzi

 

Stanisław Musiał SJ

 

 

     O zwierzętach mówi się dzisiaj dużo, chętnie oglądamy o nich filmy, podejmowane są liczne inicjatywy w ich obronie. Parlamenty wielu krajów wprowadzają nowe prawa określające nasz stosunek do zwierząt. Coraz częściej podkreśla się potrzebę przyjęcia karty praw zwierząt, na wzór Karty Praw Człowieka. Czy to wszystko jest tylko wielką modą? Wielu podejrzewa wręcz, że tak dużo uwagi poświęca się zwierzętom po to, by zatrzeć granicę między nimi a człowiekiem lub co najmniej zredukować dystans, jaki dzieli nasz świat od świata zwierząt.

     Można jednak spojrzeć na to zjawisko inaczej - jako na znak czasu. Człowiek wierzący może wręcz dopatrzyć się w uporczywości i częstotliwości, z jaką ten temat wciąż powraca, działania Ducha Świętego. Jest to także reakcja na nasze wielowiekowe milczenie na temat zwierząt. Może zbyt długo i zbyt egoistycznie zajmowaliśmy się dotąd problematyką człowieka. Filozofia starożytna, zwłaszcza grecka, zapewniła człowiekowi ważne miejsce pośród bytów w tym świecie. I słusznie, bo nie ma na ziemi wyższego, bardziej rozwiniętego organizmu żywego niż człowiek. Ale dopiero w chrześcijaństwie człowiek podniesiony został ku prawdziwym szczytom swojej godności. Teraz już nie on sam będzie piął się ku Bogu, teraz sam Bóg zejdzie ku niemu, by on mógł stać się „Bogiem”. Bóg w Jezusie Chrystusie stał się jednym z ludzi. Przyjął naszą ludzką naturę po to, by nas wyzwolić od grzechu i śmierci. I dać nam w ten sposób udział w swoim życiu, a tym samym obdarzyć nas wieczną szczęśliwością.

 

 

 

ZAPOMNIANY ŚWIAT STWORZEŃ

 

 

 

     Nowość wizji człowieka w chrześcijaństwie - wizji nie wypracowanej przez nas, lecz objawionej nam przez Chrystusa i w Nim się realizującej - tak bardzo zafascynowała pasterzy i teologów Kościoła, że omal zupełnie zapomnieli o reszcie stworzenia, w tym także o świecie stworzeń żywych. Gorzej: wszystkie istoty niższe od człowieka zostały potraktowane instrumentalnie, jako stworzone tylko dla człowieka i na jego wyłączny użytek. Bardzo egoistycznie pojmowano przy tym starotestamentalne: „Rośnijcie i mnóżcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną”.

 

 

 

 

 

Sądzono, że człowiek otrzymał od Stwórcy nieograniczoną władzę nad całym stworzeniem, tymczasem ów nakaz oznacza tylko jedno: jako ludzie mamy realizować się poprzez kulturę. I tylko przez nią. Nie możemy żyć inaczej. Nawet człowiek pierwotny nie mógł żyć inaczej i nie potrafiłby przeżyć bez kultury, choć była ona bardzo podstawowa. Zdani jesteśmy na przetwarzanie otaczającej nas rzeczywistości, by zaspokoić nasze materialne i duchowe potrzeby. Musimy to jednak czynić z pokorą i w poczuciu szacunku dla stworzenia, które nie jest dziełem naszych rąk, tylko Bożej mocy.

 

 

 

     Stąd w niektórych religiach zanim człowiek zabił zwierzę, prosił bogów lub bóstwo o pozwolenie. W starożytnej Grecji oczekiwano od zwierzęcia skinienia głową na znak przyzwolenia, iż godzi się, by złożono zeń ofiarę (trzeba pamiętać, że nie było wtedy innego „uboju”, jak tylko świątynny).

 

 

 

KAŻDE STWORZENIE OBRAZEM BOGA

 

 

 

     Być może, chrześcijaństwo potrzebowało dwu tysięcy lat, aby nasza cywilizacja mogła przesiąknąć i zostać przepojona wizją człowieka, którą objawił nam Chrystus. I że musiano się przede wszystkim skupić na człowieku i jego godności. To na pewno przyniosło pożądany owoc. Nie da się zaprzeczyć, że wszystkie karty praw człowieka, będące dziś w obiegu w cywilizowanym świecie, odzwierciedlają w dużej mierze ideały ewangeliczne, nawet, jeśli nie noszą podpisu czy szyldu chrześcijańskiego. Czas jednak najwyższy, żeby nadrobić straty. Trzeba nam dzisiaj szerokiego spojrzenia na całe dzieło stworzenia, zwłaszcza na świat istot żywych, a w szczególności na zwierzęta wysoko rozwinięte, np. ssaki. Musimy pożegnać się z poglądem, że wszystko, co zostało przez Boga stworzone, zostało stworzone tylko dla człowieka i tylko ze względu na niego. Podobieństwo Boże wyciśnięte jest nie tylko na twarzy ludzkiej. Nosi je na sobie każde stworzenie, jako odblask Bożego piękna i dobra, choć każde w inny sposób.

 

 

 

PRZESŁANKI ZA ŻYCIEM WIECZNYM

 

 

 

     Mamy w Piśmie Świętym wiele wypowiedzi, które zdają się odsłaniać rąbek tajemnicy przyszłego świata w Bogu. Jest tam mowa o nowej ziemi i nowym niebie, o stworzeniu, które wzdycha ku wyzwoleniu, o oślicy Balaama, która przemówiła ludzką mową, o Ewangelii, którą trzeba głosić wszystkiemu stworzeniu i wielu innych rzeczach. Nie wydaje się zatem, żeby Bóg u końca wieków miał tak „odcedzić” stworzoną przez siebie rzeczywistość, aby ze świata, w którym żyjemy, miały uratować się tylko nasze „świadomości” wyposażone w minimum uwielbionego ciała. Dla mnie, wśród argumentów przemawiających za życiem wiecznym istot żywych, liczą się przede wszystkim te:

 

 

 

     1. Życie jest tchnieniem Bożym. Tchnieniem o różnej intensywności, o różnym kształcie, rodzącym różne rzeczywistości, ale zawsze Boże tchnienie - nieprzemijające, wieczne.

 

 

 

    2. Można zaobserwować wyraźne przejawy istnienia miłości w świecie zwierząt, zwłaszcza u organizmów wyższych. Nie potrzeba o tym przekonywać przyjaciół czworonogów. Matka potrafi bronić swych maleństw z narażeniem własnego życia, widzimy to już u ptaków. Znamy przykłady pomocy i wzajemnej troski u zwierząt. Ktoś może powiedzieć, że jest to działanie instynktu. Bez wątpienia, ale czy tylko? Kto z nas może się w tej materii wypowiedzieć w sposób nie budzący żadnych wątpliwości? Trzeba byłoby być Stwórcą, żeby mieć tutaj pełną wiedzę i całkowite rozeznanie.

 

 

 

    3. Zwierzęta cierpią. Bez przesady można powiedzieć, że nasza planeta przesycona jest krwią, cierpieniem i strachem zwierząt. Oblicza się, że kilkaset milionów zwierząt poddawanych jest corocznie straszliwym torturom w celach pseudomedycznych (bo tak w rzeczywistości trzeba je nazwać). Psom podcina się nawet struny głosowe, żeby wtedy nie mogły szczekać ani skomleć z bólu. A w jakich warunkach dokonywany jest ubój zwierząt, zanim ich mięso trafi na nasze stoły? Opowiadano mi, że niekiedy świnie w rzeźni widząc śmierć swych towarzyszek, giną z przerażenia na zawał serca. Jestem przekonany, że jeśli miłość woła o wieczność, to w równej mierze i cierpienie zostanie „wynagrodzone” kiedyś u Boga wiecznym szczęściem.

 

 

 

    4. Wreszcie argument, który może się wydawać komuś naiwny. Dla mnie jest on jednak bardzo przemawiający i bliski. W życiu Chrystusa pojawia się wiele zwierząt i to nie tylko w stajni, gdzie się narodził. Nie chodzi też jedynie o osiołka podczas ucieczki do Egiptu czy wjazdu Chrystusa do Jerozolimy w Niedzielę Palmową. W czasie czterdziestodniowego postu na pustyni Chrystusowi towarzyszyły dzikie zwierzęta, a inne niezliczone, „anonimowe” spotykał na swej drodze w Ziemi Świętej. Wiele z nich było Chrystusowi bardzo pomocnych, a to nie może pozostać bez „zapłaty”. U Chrystusa zaś „zapłatą” jest zawsze życie wieczne.

 

 

 

WIECZNOŚĆ DLA CAŁEGO STWORZENIA

 

 

 

     Być może trzeba byłoby wprowadzić rozróżnienie między „zmartwychwstaniem” a „życiem wiecznym” czy też innymi formami „życia wiecznego”. Pierwsze określenie przysługiwałoby tylko ludziom, bo zmartwychwstaniemy w Chrystusie tworząc z Nim jedno Ciało. Drugie - dotyczyłoby formy „wiecznego trwania”, jaka stała by się udziałem zwierząt i innych organizmów żywych.

     Naszym dociekaniom względem „życia wiecznego” zwierząt musiałyby towarzyszyć dwie postawy.

 

 

 

 

 

Musielibyśmy bronić się przed zbytnią ciekawością w tej materii, bo nawet w przypadku nas, ludzi, Bóg nie odsłonił tajemnicy wiecznej szczęśliwości. Nie chciał przed nami roztoczyć obrazu przyszłych dóbr, abyśmy Mu nie uwierzyli skuszeni ich wspaniałością. On chce, byśmy Jemu samemu i tylko Jemu zawierzyli. Bóg na pewno nas zaskoczy swoją wspaniałomyślnością, gdy staniemy przed Nim. W Nim odnajdziemy wszystkich i wszystko, co darzyliśmy prawdziwą miłością.

 

 

 

     Zamiast tracić czas na wścibskie spekulacje na temat „życia wiecznego” zwierząt, trzeba raczej zainwestować nasz wysiłek, a w szczególności wyobraźnię, w „walkę” o prawa zwierząt i przestrzeganie tych praw przez nas - ludzi w dzisiejszym świecie. Nie chodzi o to, by uczłowieczać na siłę świat zwierzęcy. Idzie o to, abyśmy mieli szacunek dla każdego życia. Ten szacunek, o ile będzie prawdziwy i szczery, podyktuje nam całkiem konkretne i słuszne zachowania wobec zwierząt.

 

 

 

SĄD GĘSI I WOŁU

 

 

 

     Bóg przychodzi do nas nie tylko przez swych posłańców, ludzi czy aniołów, ale także przez zwierzęta. A gdy kiedyś staniemy przed Nim na sądzie, to „oskarżać” nas będą również zwierzęta. Na niektórych piramidach egipskich z V i VI dynastii (2300-2200 przed Chr.) zachowały się wzruszające słowa będące zapisem sądu pośmiertnego nad faraonami. Oto fragment jednego z nich: „Nie ma żadnej skargi ze strony osoby żyjącej przeciw NN; nie ma żadnej skargi osoby zmarłej przeciw NN; nie ma żadnej skargi ze strony gęsi przeciw NN; nie ma żadnej skargi ze strony wołu przeciw NN”. Gęś i wół występują na sądzie jako reprezentanci świata zwierzęcego...

     Odmawiając Credo, może powinniśmy przy słowach: „Wierzę w życie wieczne” objąć naszym umysłem i sercem nie tylko wszystkich ludzi, ale wszystkie istoty żywe i świat cały - dzieło Boga, który niczego, co stworzył, nie skazuje na nicość, lecz podtrzymuje przy życiu na całą wieczność.

 

 

 

 

 

 2002/11 O tym co ostateczne

- gdy śnię...

- między Bożym gniewem a miłosierdziem

- niebo jest dla wszystkich

- spis tresci

- życie wieczne nie tylko dla ludzi

 

Katolicki miesięcznik „List”  2002/11